"Zlot celebrytów, politykierów". Ks. Isakowicz-Zaleski o sytuacji na granicy
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w Polsat News komentował sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Wczoraj o nieudanej próbie spotkania z imigrantami poinformował inny duchowny ks. Wojciech Lemański. Kontrowersyjny kapłan udał się na wschodnią granicę wraz z ewangelickim pastorem. Po dotarciu na miejsce spotkało ich rozczarowanie – Straż Graniczna również ich nie dopuściła do znajdującej się po drugiej stronie granicy grupy.
"Na granicy trwa zlot celebrytów, politykierów"
– Polskie prawo powinno być przestrzegane. Jest rzeczą niemożliwą, by łamiąc prawo starć się pomagać tym osobom – ocenił ks. Isakowicz-Zaleski. Jak podkreślił, sprawa migrantów jest bardzo złożona.
– Teraz na granicy trwa zlot celebrytów, politykierów. Jedni mają dobre intencje, drudzy chcą się pokazać przed kamerami jako osoby miłosierne – ocenił.
Zapytany o możliwe rozwiązania tej sytuacji, wyjaśniał, że "należałoby usiąść przy jednym stole, ale w obecnej sytuacji politycznej jest to niemożliwe".
– Osoby, które przedostają się do Polski należałoby umieścić w ośrodku, gdzie dokładnie byłyby sprawdzane te osoby, bo migranci a uchodźcy to są dwie odrębne kwestie – wskazał.
Imigranci pod granicą
Grupa migrantów od kilkunastu dni koczuje w pobliżu granicy polsko-białoruskiej na wysokości miejscowości Usnarz Górny (woj. podlaskie). Według Straży Granicznej grupa liczy 24 osoby, które znajdują się po białoruskiej stronie granicy. W poniedziałek szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział, że wkrótce powstanie tam płot o wysokości 2,5 m.
W środę Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził że Polska powinna udzielić pomocy migrantom koczującym przy granicy z Białorusią i dostarczyć im jedzenie, ubrania oraz zapewnić opiekę medyczną.
Sytuacja zaogniła polityczny konflikt w kraju. Politycy opozycji, wraz z częścią organizacji pozarządowych, domagają się wpuszczenia imigrantów na terytorium Polski i organizują dla nich pomoc. Strona rządowa odpowiada, że jej zadaniem jest strzec polskich granic i bezpieczeństwa Polaków, a cała sytuacja została wykreowana przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk stwierdził nawet, że Białoruś wypowiedziała Polsce wojnę hybrydową.